
A dzisiaj w Barcelonie ... rządziły dziewczyny !!!

Relacja Wiktorii Gubin, Palamos 19.02.2011 r.
Wstaliśmy o 8.15. Rozgrzewka jak zwykle była o 8.30. Potem zjedliśmy śniadanie (kiełbaski). Razem z Filipem, Michałem i Wojtkiem poszliśmy na plażę sklarować łódki. Wczoraj dowiedzieliśmy się od dziewczyn, że w porcie pływa nieżywy marlin. Z powodu bezwietrznej pogody popłynęliśmy pontonem, aby go zobaczyć. Nie znaleźliśmy go, więc z nudów bawiliśmy się. Wróciliśmy do portu i wyławialiśmy rzeczy, które znajdowały się w wodzie (rękawiczka, ręcznik „mózg” czyli gąbkę koralową). Z wielką nadzieją, że się rozwieje wróciliśmy na plażę - ale się zawiedliśmy. Wiatru nie było. Wraz z chłopcami zbudowałam wannę z piasku, którą potem napełniliśmy wodą. Zrobiliśmy konkurs kto dalej rzuci butelką, która ważyła 2 kg. Pobiłam rekord, a Fifi został mistrzem w rzucaniu patykiem. Po całym dniu nad morzem wróciliśmy do hotelu. Jak cała grupa wróciła z Barcelony, zjedliśmy obiad (kasza jęczmienna z gulaszem).
Wiktoria Gubin POL-1420
Relacja Magdy Daniszewskiej,
Barcelona 19.02.2011 r.
Dzisiaj rano po śniadaniu (10.30) pojechałyśmy do Barcelony. Najpierw zobaczyliśmy Sagradę Familia. Potem pojechaliśmy do portu olimpijskiego i jakiś dziwny gość wciskał nam nieświeże kokosy. Pojechaliśmy też do parku pobitych talerzy. Było tam dużo artystów i stoisk z pamiątkami. Kiedy Kinga z Panią Basią robiły sobie zdjęcia z kolorowo ubranym panem na szczudłach, reszta grupy gdzieś odeszła i szukaliśmy ich do końca wycieczki.
Magda Daniszewska POL-1590
Relacja Pauli
Kamińskiej POL-102
Wstaliśmy ok. godziny 8.00. po rozruchu zjedliśmy śniadanie (kanapki, gotowane jajka, płatki i parówki). Później wzięliśmy swoje żeglarskie rzeczy i zanieśliśmy do łódek. Od rana była flauta, więc poszliśmy grać w ziemniaka, a później w dwa ognie. Mniej więcej o godzinie 13.00 zeszliśmy na wodę. Na początku staliśmy w miejscu, więc Pani Basia wyholowała nas za falochron. Zaraz potem rozwiało się do 4 Beauforta … Na początku żeglowaliśmy po śledziu, następnie ćwiczyliśmy zatrzymywanie się i ruszanie z miejsca, potem ćwiczyliśmy wykonywanie kółek, starty… Na końcu były wyścigi z klubem z Goleniowa. Spłynęliśmy ok. godziny 17.00. Gdy wróciliśmy do apartamentu przebraliśmy się i zjedliśmy obiad (klopsiki, kluski z sosem i jak na niedzielę przystało - rosół). Po jedzeniu poszliśmy na spacer wzdłuż bardzo długiej plaży, po drodze rzucając, kopiąc i odbijając między sobą piłką. Tam i z powrotem 8 km. Wróciliśmy o godzinie 21.30. następnie odbyła się odprawa. Później ja z Kingą oglądałyśmy film do 24.00, gdy wszyscy spali.
Pozdrowienia dla: Mamy, Taty, Dawida, Mariana, reszty rodziny i wszystkich czytających :-)
Relacja Julii Szmit POL-1216
Na rozruchu pobiegliśmy na plażę - Gracja prowadziła. Wróciliśmy i zjedliśmy śniadanie (jajecznica). Potem poszliśmy do portu. Mało wiało i były duże fale, więc nie wypływaliśmy przez dłuższy czas. Obok pomostu leżała nieżywa langusta, którą znalazła Wiktoria, a ja z Paulą wyłowiłyśmy ją z wody. Za kilka minut wypłynęliśmy, ale szybko spłynęliśmy, bo zbierało się na burzę. Zaprowadziliśmy łódki na plażę. Podzieliliśmy się na grupy i pojechaliśmy do Decathlonu. Ja, Gracja, Fifi i Magda jechaliśmy drugą turą. Gdy reszta była w drodze do sklepu z Panią Basią poszliśmy na plażę. Uciekaliśmy od fal, które wpływały prawie na chodnik i robiliśmy zdjęcia jak skaczemy z murków (pierwsze zdjęcie pod relacją). Przyjechał Pan Zenek i pojechaliśmy do decathlonu. Wszyscy się obkupili w polarki, rękawiczki, buty i niektórzy w piłki. Wróciliśmy i zjedliśmy obiad (klopsiki i kopytka J). Teraz wszyscy jedzą owoce (ja i Gracja truskawki). O 22.00 mamy ciszę nocną.
Julia Szmit
Pozdro dla wszystkich co to czytali =)Relacja Kingi Łozak, Palamos 16.02.2011 r.
Po porannej rozgrzewce pod plażą zjedliśmy śniadanie. Następnie Julka z Wiktorią posprzątały,reszta starała się uzyskać dostęp do internetu, by wejść na ulubione stronki. Chwilę potem ubraliśmy się, zrobiliśmy łódki oraz wypłynęliśmy. Na początku wiało 3 lub 4 m/s. Po kilku godzinach rozwiało się do 10 m/s. Ledwo dopłynęliśmy do portu! O zwrotach przez rufę nawet nie było mowy, a przez sztag również nie wychodziły najlepiej. Później po zejściu z wody wróciliśmy do hotelu. Zjedliśmy obiad: kotlet, ziemniaki puree oraz sałatkę z marchewki. I tak jak poprzedniego dnia ok. 18.00 poszliśmy do miasta. Teraz jest 21.53. Idę spać. PaA.K.
Poniżej piękna relacja Adama z tej imprezy:
Sezon lodowy na Mazurach w pełni a zimowy kalendarz regat w zasadzie zakończony. Troszkę szkoda, ale przynajmniej udało się przeprowadzić najważniejszą imprezę w dobrych warunkach.
Piątek - Pierwszy dzień i pierwsze starcia przy średnim wietrze
Na starcie stanęło 56 zawodników z Polski i Niemiec. Niestety warunki na lodzie nie były tak dobre jak w czwartek, kiedy to trenowaliśmy jeszcze na czystym, twardym lodzie. Jednak dzięki wiatrowi o prędkości 6-7m/s można było spokojnie przejeżdżać przez zaspy mokrego śniegu o grubości 3-4cm. Przy dodatniej temperaturze z wyścigu na wyścig lód stawał się coraz bardziej miękki, więc ci, którzy mogli zmieniali płozy na grubsze a reszta reszta po prostu je tępiła. Tego dnia wszyscy raczej latali blisko siebie a zawodnicy z czołówki ciągle się tasowali, przez co emocje i apetyty na podium rosły. Piątkowe zmagania najlepiej zakończył giżycczanin, doświadczony już Master - Mariusz Ambroch (POL131). Zaraz za nim znalazłem się ja (POL295) z Błażejem Błażowskim (POL73) na remisie. Po wyścigach, do godziny 22:00 duża część zawodników siedziała w klubie i przygotowywała sprzęt: ostrzenie, mierzenie, wiercenie - jednym słowem pełen serwis !
Sobota - „Killer Day”, „Wielka zadyma”…
Mróz, zachmurzenie, wiatr o sile 7m/s-takie warunki zastaliśmy rano i w takich mniej więcej warunkach odbył się pierwszy wyścig. Jednak zgodnie z prognozą ok. godziny 12:15 przyszedł silny wiatr i zrobiła się niezła zadyma (6-7B). Pomimo czystego nieba widoczność była bardzo ograniczona przez śnieg zwiewany z powierzchni lodu, tworzyły się także „wiry”. Przez niestabilny kierunek wiatru sędziowie postanowili odroczyć wyścigi do godziny 14:00. Po przerwie nikt nie miał już złudzeń, taklowaliśmy najmniejsze raceowe pędniki. Ja (POL295) swojego siedmiometrowego żagla nie byłem wstanie „domykać”, Błażej ze Szczecina (POL73) odjeżdżał nam na żaglu o wielkości 5,8m2 i swoich dwumilimetrowych żyletkach (płozach) i to on w sobotę objął prowadzenie.
Niedziela - oczekiwanie na zapowiadany wiatr
Po bardzo długim i zapewne wyczerpującym wyścigu dziewcząt i juniorów młodszych, udało się namówić sędziów, aby skrócili trasę. Do tego po naszym starcie (juniorów i seniorów) troszkę przywiało, ale każdy pompował ile mógł, szczególnie na kursach z wiatrem. Liczył się każdy punkt, każdy wyprzedzony przeciwnik. Ponieważ różnice punktowe miedzy zawodnikami były małe, więc walka o miejsce na podium trwała do ostatniego wyścigu.
I tak po kolejnych przetasowaniach Mistrzem Polski został, niepokonany od zeszłego sezonu lodowego Błażej Błażowski (POL73), który jest oblatany na lodzie jak nikt inny i ma tyle sprzętu, co nasz cały giżycki klub. Drugie miejsce i tytuł Wicemistrza Polski wywalczył Paweł Tarnowski z Sopotu - jeden z najlepszych młodych zawodników w naszym kraju, kilkukrotny Mistrz Świata w windsurfingu. Ja przegrywając z Pawłem na remisie (liczbą pierwszych miejsc), musiałem zadowolić się 3 lokatą w klasyfikacji generalnej i w kategorii junior do 21 lat. Poza moimi dwoma medalami w Giżycku został jeszcze jeden brązowy krążek, a to dzięki Kacprowi Warzocha, który wywalczył trzecie miejsce w kategorii Junior Młodszy do 16 lat. Nieco pechowo zakończył regaty na 4 miejscu w klasyfikacji generalnej Mariusz Ambroch (POL131).
Dobrą wiadomością jest natomiast duża liczba giżycczan startujących w tych regatach. Poza wymienionymi wcześniej osobami, giżyckie barwy reprezentowali jeszcze: Damian Górski, Agnieszka Gutkowska, Marek Karawajczyk, Maciej Stankiewicz, Tomasz Potaś, Fabian Widliński, Tomasz Nieradko, Martyna Nowicka, Michał Warzocha i Dominik Daraz.
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim kibicom Giżyckiej Bazy Sportów Wodny a w szczególności Panu Tadeuszowi Kozakiewiczowi za pomoc i najlepszy „serwis” na regatach oraz mojemu tacie za wsparcie!
© 2025 Giżycka Grupa Regatowa | Delivered by UpwindMedia